Nurkowanie i glupie linie lotnicze

O 7.30 przyjechal koles z dive shopu zabrac nas na nurkowanie. Troche bylismy zdziwieni ze w ogole sie pokazal bowiem padal bardzo gesty deszcz i bylo bardzo ciemno. Zabralismy co potrzeba i odziani w peleryny pojechalismy nurkowac. Juz po drodze zaczelo sie przejasniac a wsiadajac na lodke swiecilo juz sloneczko. W naszej grupie byl tez bardzo mily Amerykanin z Kaliforni. Jeszcze przed wskoczeniem do wody widzielismy jak pod nami plywaja rekiny. Nie byl to zbyt mily widok bo wygladalo jakby czekaly na jedzenie. Rafa koralowa moze nie byla najwyzszej jakosci ale rekiny wynagradzaly nam to w 200%. Byl to niesamowity widok, byly bardzo duze i podplywaly naprawde blisko. Niezla adrenalinka. Dla ścisłości dodam ze sa to rekiny ktore przynajmniej oficjalnie nie atakuja ludzi. W przerwie przed drugim nurkowaniem, zjadlem banana i troszke sie opalalem. Podczas drugiego nurkowania widzielismy jeszcze wiecej rekinow ale te byly juz troche mniejsze. Niestety zaczela mnie strasznie glowa bolec takze odbieralo to troche przyjemnosci. Potem jeszcze sie pokrecilismy po hotelu, oczywiscie udajac gosci a okolo 12 zawiezli nas do naszego hostelu. Pozniej podjelismy probe przeloznia naszego wylotu do Nowej Zelandii ale niestety sie nie udalo. Nie chce mi sie wchodzic w szczegóły bo bym sie tylko zdenerwowal. Powiem tylko ze wydalismy okolo 20 Euro, dzwonic z telefonu, skajpa i zmarnowalismy ponad 2h i nadal nie udalo nam sie przełożyć lotu. Wieczorem nadrobilem troche zaleglosci w blogu i zjadlem jajka na miekko.

Komentarze (0)