Kolejny dzien nie mielismy nic do roboty. Rano poszedlem na neta zeby wyslac mejle do hosteli na Tahiti i cos zarezerwowac bowiem nasz lot laduje o 23.30 i wypadaloby miec juz cos zaklepanego. Pozniej nawet sie troche pouczylem i poczytalem ksiazki ktore niedawno zakupilem. Po jedzeniu przyszedl czas na sieste a wieczorem poszlismy na impreze. Mimo ze w ciagu dnia na ulicach nie bylo widac zbyt duzo ludzi, bar do ktorego poszlismy byl wypelniony po brzegi. Do tego grala jakas kapela. Troche potanczylismy i okolo 3 poszlismy spac.