Mimo ze wczorajszy dzien niespodziewanie bardzo nas zmeczyl nie spalem zbyt dlugo poniewaz spiac pod samym dachem juz o 7 zrobilo sie bardzo goraco. Wzialem ze soba ubrania na przebranie i kosmetyczke i zszedlem na dol. Cala ta czynnosc nie byla wcale taka latwa bo tam gdzie spalismy do dachu mielismy okolo metr a trzy metrowa drabina mogla by miec dwa razy wiecej stopni. Na dole w koncu zobaczyl gdzie tak naprawde jestem. Tuz przed chatka plynal dosyc spory strumyk a zaraz za nim byla ogromna skala. Natomiast przed chatka bylo pole namiotowe a dalej juz zaczynala sie dzungla. Wszedzie bylo tez duzo hamakow. Od razu podpatrzylem ze wszyscy biora prysznic w strumieniu takze poszedlem zrobic to samo. Byl to wyjatkowo orzezwiajacy prysznic bo raz ze woda byla w miare chlodna a dwa ze nie pachaniala zadnym syfem. Juz nawet nie wiem jak to mozliwe ale nie zrobilismy tego dnia doslownie nic... no moze troche bloga udalo mi sie napisac. Oczywiscie regularnie skakalismy z hustawki do wody, ale to byla frajda!!!