W nocy strasznie zle mi sie spalo. Znowu bardzo bolalo mnie ucho i musialem wziasc procha zeby jakos spac. Pozatym do 3 nad ranem mocno walila muzyka z pobliskiego baru. Takze jak budzik zadzwonil o 7 rano bylem nieprzytomny. Szybko spakowalem niezbedne rzeczy i punkt o 8 stawilismy sie przed Maywalk Tours. Oprocz nas na ATM zapisalo sie az 15 osobo takze jechalo z nami az 3 przewodnikow. Musielismy troche poczekac bo nasze jedzenie nie bylo gotowe ale okolo 8.30 bylismy juz w drodze. Po okolo godzinie jazdy dojechalismy do parkingu gdzie zostawilismy czesc rzeczy i ruszylismy w dzungle. Po drodze musielismy kilka razy przesc przez mala rzeke co niektorym i tak sprawialo sporo trudnosci. Po okolo godzinie dotarlismy do jaskini. Wejscie naprawde wygladalo okazale. Szybko zjedlismy obiad ktory nie byl zbyt smaczny ale duza ilosc ryzu i sladowa kurczaka zostala bardzo dobrze przyjeta przez moj wymeczony zoladek. Juz przy samym wejsciu trzeba bylo sie calkowicie zamoczyc w raczej chlodnej jak na lokalne standarty wodzie. Kazdy mial kask i czolowke. Od razu zrobilo sie calkowicie ciemno. Przechodzilismy przez naprawde male szczeliny. Oczywiscie do nasz grupy przydzielili najwieksze grubasy ktore w ogole sobie nie dawaly rady takze ciagle trzeba bylo czekac. Po okolo 40 minutach wyszlismy z wody i zaczelismy wspinac sie w gore jaskini. Musielismy zdjac sandaly i zalozyc skarpety. Wszystko po to zeby niby nie naruszyc jaskini ludzkimi wydzielinami ... hmmm widac proszek do prania dziala jako konserwant. Wszedzie bylo mnostwo garnkow i misek w ktorych majowie przygotowywali rozne wywary ktore gotowali w jaskini jako dar dla bogow. Troche dalej zaczyly sie pierwsze kosci. Najpierw jakas czaszka, potem troche poskladanych szkieletow az na samym koncu doskonale zachowany, pelny szkielet mlodej kobiety. Wygladal naprawde niesamowicie! W drodze powrotnej znowu byly problemy z grubasami ktorzy non stop sie gdzies blokowali i trzeba im bylo pomagac. W drodze powrtonej calkowicie padlem, zasnalem jak dziecko i obudzilem sie przed samym San Ignacio. Calkowicie opadlem z sil i poszedlem dalej spac do hostelu. Wieczorem poszlismy na hambuksa a potem spac.