Mimo ze poszedlem spac przed 21 wstalem dopiero okolo 8 rano. Zapisalismy sie na nurkowanie o 13 i poszlismy szukac czegos na sniadanie. Ceny w knajpach byly bardzo zachecajace takze weszlismy do miejsca opisanego w przewodniku i kupilismy po picie z jajecznica. Nie bylo to zbyt dobre a sok czuc bylo jakims miesem :-/. Potem ruszylismy na plaze. Z gory wiedzielismy ze po Roatanie nie bedziemy raczej zachwyceni. Tak tez bylo! Plaza jeszcze jakos by uszla ale woda metna i zasyfiona. Nie siedzielismy tam dlugo bo trzeba bylo sie przyszykowac do nurkowania. Stawilismy sie troche przed czasem zeby dobrac sprzet. Kevin, jeden z lokalnych divemasterow, wydal nam caly zestaw i ruszylismy. Na lodce bylo okolo 15 osob i panowalo male zamieszanie ale w koncu wszyscy wyladowalismy w wodzie. Rafa nie byla az tak kolorowa jak na Roatanie czy w Egipicie ale znowu to woda byla glownym problemem. Wszedzie cos plywalo, albo jakies glony albo meduzy. Na dodatek moj BCD ciagle sam nabieral powietrza przez co podczas drugiego nurkowania plywalem z odpietym przewodem do pompowania BCD zeby zachowac neutralna wypornosc. Wrocilismy bardzo zmeczeni. Bylo goraco i parno. Poszlismy na grila w lokalnej knapie ktora dziala co drugi dzien i serwuje dobre jedzenie z grilla po atrakcyjnych cenach. Przyjalem pol kurczaka po ktorym juz nie bylem w stanie nic wiecej robic wiec poszedlem spac ... znowu przed 9 :)