W koncu sie wyspalem bo udalo nam sie przeniesc do dwojki. Rano sprawdzilem mejla i okazalo sie ze ta parka ze splywu bedzie nas mogla zabrac na Roatan a po drodze mamy zahaczyc o Cayos Cochinos. Potem juz caly dzien chodzilismy zajarani. Nie chcialo nam sie nic robic takze poszlismy sie przejsc po plazy w La Ceiba ktora wcale nie byla taka zla jak to niektorzy nam opowiadali. Jako ze wczoraj strasznie nam zasmakowaly lokalne ryby postanowilismy pojsc do jakiejs knajpy. Trafilismy na Chef Guity. W przewodniku pisali ze sa bardzo laid-back ale i tak przeroslo to nasze oczekiwania. Zamowienie zlozylismy po 40min a jedzenie przyszly po nastepnych 40 ale ze nigdzie nam sie nie spieszylo a ryba znowu byla rewelacyjna to nie narzekalismy. Potem jeszcze maly spacer po plazy i wrocilismy do hostelu. Nadrobilem dwa odcinki 24 i poszedlem spac.