Lekko przed 18 bylismy juz w San Pedro Sula gdzie musielismy wziasc takse zeby dojechac do przestanku skad odjezdzaja aubobusy do La Ceiba. Niestety minelismy sie z autobusem i nie pomogla nawet proba poscigu, wszystko przez dosyc spory ruch. Jako ze bylo to ostatni autobus musielismy znalesc jakies lokum do spania. Poprosilismy kierowce zeby nas zawiozl do hostelu San Jose, ktory wedlug przewodnika mial byc „primitive and cheap” tak tez bylo. Sciany pomalowane na szarobroazowy kolor. Jeden korytarz dlugi na 100m i odchodzace od niego pokoje. Sam pokoj tez byl wyjatkowo prosty i oschly w tej samej kolorystyce co korytarz. Jako ze nie jedlismy nic poza sniadaniem umieralem z glodu. Szybko namierzylismy jakies fastfoody i wciagnalem ogromnego potrojnego hambrugera w Wendy’s. Potem jeszcze szybki prysznic, apdejt bloga i poszlismy spac.